» Blog » Cholernie (nie)trzeźwe konwenty
29-08-2006 09:35

Cholernie (nie)trzeźwe konwenty

Odsłony: 3

Temat alkoholu na konwentach wałkowany był wielokrotnie i w wielu miejscach. Po rozmaitych imprezach powraca jednak dość regularnie. Dużo debatowaliśmy swego czasu na temat idei konwentów stuprocentowo bezalkoholowych. Pomysły tego typu nigdy mi się specjalnie nie podobały. Każde większe święto fantastyki to okazja do spotkania się dobrych znajomych, którzy zjechali się z różnych krańców Polski i często mają okazją pogadać raz na parę lat. Nie widzę w tym nic sensacyjnego, jeżeli tacy ludzie mają ochotę przy okazji spotkania napić się piwa. W świetle moich obserwacji alkohol był obecny na konwentach od zawsze, z czym więc chcemy walczyć?
Jeden z orgów konwentu oznaczonego śmiesznym znaczkiem „100% bez alkoholu” mówi mi, że na teren imprezy alkoholu nie wniosę, a przy akredytacji czeka mnie przepyrka po plecaku. Jednocześnie ten sam org wskazuje mi, gdzie w okolicy są fajne puby, „tam się można napić i wrócić na konwent”. O co tu chodzi? O trzeźwość na konwencie, czy tylko o to by samo spożywanie nie miało miejsca na terenie imprezy? Co za różnica, czy zataczający się konwentowicz pił alkohol na konwencie, czy w jego pobliżu? Bo przy akredytacji nikt w balonik nie każe dmuchać, wymagane jest jedynie pokazanie zawartości plecaka.
Pijani konwentowicze – cóż, jeżeli ktoś ma z alkoholem problem tego typu, że doprowadza się do stanu, który utrudnia życie innym uczestnikom imprezy: chamstwo, rozpierducha – wtedy nie ma o czym rozmawiać. Przecież ludzi zachowujących się w ten sposób usuwa się z konwentu bez względu na to, czy są pijani, czy nie. Stąd moje pytanie: komu przeszkadza grupa ludzi siedzących przy swojej ulubionej grze podczas konwentowej nocy, jeśli nawet przy każdym z nich stoi puszka piwa?
Jaka jest rola ochrony na konwencie? Pilnowanie porządku na imprezie, czy utrudnianie konwentowiczom życia? Jeżeli ochrona konwentu podchodzi do grupy ludzi pijących alkohol i zwraca uwagę, by nie zostawili po sobie bałaganu – każdy przecież dostosuje się do tego z przyjemnością. Jak jednak ocenić ochronę konwentu, która wchodzi do sali i sprawdza zawartość plecaków (pod nieobecność i bez wiedzy właścicieli), zwłaszcza gdy później okazuje się że zawartość tego plecaka była sprawdzana butem? Gdy konwentowicze wracają, okazuje się że jednego plecaka nie ma, jest do odebrania u ochrony. Chyba zaczyna być coś nie tak, prawda? Zwłaszcza, gdy konwentowicz próbuje sprawę wyjaśnić i interweniować u organizatorów imprezy, a okazuje się to niemożliwe. Dlaczego? Bo to ostatnia noc konwentu i cała organizatorka jest nawalona. Oczywiście w pijącej organizatorce nie brakuje ludzi z plakietką zwykłego uczestnika imprezy, którzy z tą samą ochroną rozmawiają trzymając butelkę w ręku (i mając problemy z utrzymaniem pionu). Pytam więc: o co tu chodzi? Mam wychwalać duży konwent wtedy, gdy znam organizatorów i mogę bezstresowo balować z nimi, tak? Bo bez nich zabawa z alkoholem na konwencie okaże się wielce utrudniona. Na tym ma polegać zakaz spożywania alkoholu na takich imprezach? W pubie siedzę co tydzień, na konwencie zdecydowanie rzadziej (więc spacer do knajpy po opłaceniu akredytacji nie jest najszczęśliwszym pomysłem imho).
Żeby była jasność: nie lubię i nie toleruję na konwentach nachlanych pajaców robiących demolkę w salach. Lepiej jednak byłoby dla nas wszystkich gdyby zasady dotyczące spożywania alkoholu na tego typu imprezach były jasne i przede wszystkim rozsądne.
0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Neurocide
   
Ocena:
0
Odpowiedzią na główny problem twojego pytania jest "Ustawa o wychowaniu w trzeźwości" która jasno mówi, że na teren szkoły nie można wnosić ani spożywać alkoholu.

Pozatym nie bardzo wiem, czy ty piszesz o jednym konkretnym konwencie czy o kilku. Jesli o jednym to powiedz jasno, że chodzi o Constar.

I w zasadzie ja cięgle nie wiem jakim cudem, na konwenty fantastyczne nie weszła jeszcze ekipa Faktu czy Interwencji - mielibyśmy (jako erpegowcy) nieźle przerżnięte bo reklamie w tych organach medialnych.
29-08-2006 10:43
ajfel
    nie piszę o konkretnym konwencie,
Ocena:
0
a już na pewno nie o Constarze, na którym nie byłem. Pokazane (pozytywne i mniej pozytywne) przykłady dotyczą różnych imprez, w każdym razie nie ma tu przykładów wyssanych z palca.
Co do wtaczających się ekip Faktu - pisałem przecież, że zdecydowanie jestem przeciwny obecności na konwencie nachlanych, nie kontrolujących się ludzi. Ale sączenie piwka podczas gry w bitewniaka, czy erpega to trochę co innego, prawda?
29-08-2006 11:15
starlift
    Re:
Ocena:
0
szkoda ze nie pogadalismy o tym w weekend. Zasadniczo chyba za bardzo wierzysz w ludzi. Jesli pozwoli na picie na konwencie 90% zachowa sie normalnie i kulturalnie. 9% trzeba bedzie doprowadzac do porzadku i sporo po nich sprzatac a 1% moze doprowadzic do sytuacji kryzysowej w stylu zamkniecia orgow w pudle ew. artykuly na pierwszych stronach brukowcow.

Zasady sa jasne - pije sie poza szkola, a ludzie porzadnie nawaleni nie sa do niej wpuszczani. I byly sytuacje takie, ze gosc ledwo trzymajacy sie na nogach stal (czy tam spacerowal) kilka godzin przed szkola, zeby wytrzezwiec.

Mi sie to akurat bardzo podoba, nie lubie krzykow na korytarzach, osikanych toalet (nie mowiac o zarzyganiu), ludzi ktorzy wbijaja sie do sal w poszukiwaniu darmowego piwa, nie lubie pic z przygodnymi ludzmi wpadajacymi do sali i uwazajacymi, ze wszystko mozna jesli przyniesie sie wodke i tak dalej.

Takze saczenie piwka w zasadzie nie jest niczym zlym i wszyscy to wiedza. 100% bez to ochrona przed sytuacjami ekstremalnymi, ktore predzej czy pozniej maja szanse zaistniec.
29-08-2006 11:25
ajfel
    Incydenty za sprawą ludzi nachlanych,
Ocena:
0
zdarzały się na konwentach, bez względu na to na ile rygorystyczne były zakazy dot. spożywania. Nie czarujmy się: to, czy ktoś wypił w szkole, czy kilkanaście metrów od niej niewiele zmienia. Biorąc pod uwagę ilość osób wychodzących/wchodzących do budynku podczas każdej minuty konwentu - nikt nie sprawdzi ich stanu (pomijam już, że alkohol może porządnie zadziałać po iluśtam minutach od wejścia do budynku).
Niech koleś nawalony zostanie wywalony z konwentu (nawet bezpowrotnie, jeżeli nie potrafi pić rozsądnie).
Natomiast jeżeli wspomniane, rozsądne sączenie piwka jest ścigane w karygodne, wspomniane wyżej sposoby, to coś mi tu zaczyna nie pasować. Szczególnie w kontekście różnego traktowania spożywających (nawet nie ze względu na kolor posiadanej plakietki, tylko na to, z kim piją).
Jestem za ochroną przed sytuacjami ekstremalnymi, jestem za porządkiem i kulturą na imprezie. Osobiście proponuję jednak dbać o TRZEŹWOŚĆ, a nie o sam zakaz spożywania na terenie imprezy. Jeżeli ktoś chce jednak robić imprezę "100% bez czyli wróć tu, jak już się napijesz", niech ta zasada dotyczy wszystkich w równym stopniu, a zasady niech będą doprecyzowane wcześniej. Wtedy z czystym sumieniem sobie taki konwent odpuszczę, a z ludźmi których nie widziałem 10 lat faktycznie pójdę do pubu.
29-08-2006 11:49
Neurocide
   
Ocena:
0
"Ale sączenie piwka podczas gry w bitewniaka, czy erpega to trochę co innego, prawda?"

Jeśli obiekt na który wnosisz alkohol podlega ministerstwu edukacji, czy tam kuratorium oświaty, to nie ma znaczenia czy sączysz, czy tylko trzymasz, czy własnie przekraczasz dawkę śmiertelną - i nie wazne czy są ferie, wakacje czy aktualnie szkoła nie pełni swoich funkcji. Podpadasz pod ustawę.

Ja też rozumiem o co ci chodzi - żeby zasada dotyczyła wszytskich osób na konwencie, łącznie z organizatorami, bez wzgledu na to kto jest czyim kumplem.

Trzeba też mieć świadomość, ze żyjewmy w kraju kombinatorów. :))) Sądze, że nawet przy absolutnym zakazie dla osoób nietrzeźwych i badaniu alkomatem znalzłby sie ktoś kto połknąłby prezerwatywę z wódką, a potem zajadał kolczastego kaktusa :)))
29-08-2006 12:22
beacon
   
Ocena:
0
Jeśli uczestnik wychodzi żeby tylko wypić wódeczkę i od razu wracam, to jego jedynym celem jest nawalenie się. Nie towarzyskie spożycie alkoholu. Taki model generalnie chyba niebardzo pasuje na konwent.

Faktycznie - przy planszóweczce czy bitewniaku powinna być możliwość popijania piwka itd. Ale trudno dać się ponieść ryzyku i pojechać ze 100% z! A picie z orgami da się łatwo wyjaśnić - oni piją tylko z zaufanymi osobami, które wiedzą, że nie nabroją.

A poza tym konwentową knajpę uważam za najfajniejsze rozwiązanie od strony uczestnika i orga zarazem.
29-08-2006 12:26
starlift
    Re:
Ocena:
0
Alez 100% bez wlasnie to co piszesz ajfel ma w zalozeniach. Na takim Constarze czy ogolnie konwentach krakowskich picia nie ma. Za puszke wypada sie z konwentu od razu i bez gadania, nie wazne czy jest sie orgiem, czy nie. Poza tym ja serio widzac 100% bez z szacunku do orgow nie smialbym dzialac wbrew akcji, tym bardziej, ze sam nie lubie spozywac alkoholu w szkole, gdzie nie ma ku temu warunkow.

Akcja moim zdaniem przynosi duzo wiecej dobrego, a minusy sa szybko rekompensowane przez plusy. Nie wiem na jakich byles konwentach 100% bez, ale moje wrazenia, mimo poczatkowych obaw, sa jak najlepsze.
29-08-2006 13:09
Deckard
   
Ocena:
0
Podzielam zdanie, problem w tym, że na kony przybywa także pewna liczba ludzi, którzy w dosłowny sposób traktują zjazd jako zieloną szkołę, gdzie można pobaraszkować pod nieobecność rodziców - przykre, smutne a może śmieszne, sam nie wiem. Z takimi osobami niestety inaczej nie pogadasz, chyba, że zrobisz im pranie mózgu - a na to raczej szkoda czasu.

Co do kiwających się orgów i innych - też smutne, ale widywałem na własne oczy takie rzeczy. Podobnie jak w różnych sytuacjach dał się przyłapać także niejeden pisarz-gość-prawie-przytomny. Podział zawsze będzie, tak już jest z takimi tworami, jak fandom i inne.

Gdyby tylko to było takim utrapieniem...

Ochrona - nie miałem przyjemności bezpośrednio. Nikt nie przeszukiwał mi plecaka, choć wisi na nim nalepka z kielonkiem "ostrożnie, szkło". Nikt mi go nie kopał (choć zdarzyło się wywędrowanie metr dalej - zrozumiałe na konwencie), ale zdarzyło mi się podczas jednego z konów dowiedzieć o podobnej akcji - wtedy jak pamiętam ochrona weszła, narobiła hałasu i zabrała komuś identyfikator, który leżał na czyichś rzeczach (też piknie - jak wędruje się do łazienki, trudno mieć przypięty na sobie ident, chyba, że sobie orbitem chuchnę ;) ).

starlift: Wciskający się ludzie są problemem? U kiddin` me, czy jak? Nawet w czasach "40% z" nie był to żaden kłopot - po prostu w kulturalny sposób daje się do zrozumienia klientowi/klientom, aby zmienili strefę czasową o miejsce bardziej oddalone. A że problem może leżeć w tym, że niektóre osoby z Twojej grupy jednak chciałyby z nimi pić - damn, zmień grupę a nie skarż się. Moje grono nie miało z tym nigdy problemu...

I niestety życie zweryfikowało Twoje uwagi negatywnie. Ma znaczenie.
29-08-2006 13:24
starlift
    Re:
Ocena:
0
Moje uwagi zweryfikowane negatywnie - znaczy gdzie, ktore i jak, bo niestety nie rozumiem za bardzo o co chodzi.

Natomiast wciskajacy sie ludzie wielkim problemem nie sa - nie pije w szkolach. Natomiast kilka akcji z krakonow pare lat temu, gdzie byly problemy z towarzystwem w tej samej sali widzieli chyba wszscy co tam byli. Polowa pije i drze mordy, polowa spi, a czesc robi wedrowki z jednej sali do drugiej przeszkadzjac i pijacym i spiacym. :)
29-08-2006 13:53
Deckard
    @Starlift
Ocena:
0
czy ogolnie konwentach krakowskich picia nie ma. Za puszke wypada sie z konwentu od razu i bez gadania, nie wazne czy jest sie orgiem, czy nie

Życie zweryfikowało to przypuszczenie negatywnie.

Natomiast kilka akcji z krakonow pare lat temu, gdzie byly problemy z towarzystwem w tej samej sali widzieli chyba wszscy co tam byli. Polowa pije i drze mordy, polowa spi, a czesc robi wedrowki z jednej sali do drugiej przeszkadzjac i pijacym i spiacym

Byłem. Nie przeszkadzałem. Podobnie jak ludzie z którymi odwiedzałem Krakony. Kilku osobnikom powiedziało się parę słów i było spokojnie... A że byli orgami, czy jak - co mnie to obchodzi, org też człowiek, tak samo można go popukać glanem.
29-08-2006 15:51
starlift
    Re:
Ocena:
0
Negatywnie? Nie do konca, akcja 100% bez ma jedna powazna wade - nie jest jednolita. Na konwentach, ktore dla mnie wzorowo podchodza do problemu (Constar) nie spotkalem sie z przypadkami olewania akcji przez orgow czy uczestnikow.

Co do Krakonu - popukac glanem? Gratuluje podescia. Ja wole sie po prostu napic gdzie indziej.
29-08-2006 15:58
Deckard
   
Ocena:
0
A ja niestety skoro płacę akredytację i gwarantuję zabawę kilkunastu graczom na konie, oczekuję świętego spokoju w chwili odpoczynku. Mam spać w pubie? Jeżeli osoba, która akredytki nie płaciła a otrzymała ją nie za pracę, ale znajmości nie potrafi nawet tego uszanować, zasługuje właśnie na glan.

Pisałem nie tylko o Krakonie.

Niom i tyle.
29-08-2006 16:04
starlift
    Dalej nie wiem o czym piszesz.
Ocena:
0
Natomiast osoba, kazda, ma prawo do spokoju i odpoczynku. Dlatego sie pije poza konwentem, by Ci bardziej zmeczeni mogli sie wyspac.
29-08-2006 16:37
~Bartosz 'Kastor Krieg' Chilicki

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
// Podobnie jak w różnych sytuacjach dał się przyłapać także niejeden pisarz-gość-prawie-przytomny. //
A nawet jeden konkretny. Bęc pod stół na własnej prelekcji. Geee... oO'
29-08-2006 17:38
13918

Użytkownik niezarejestrowany
    Jak to dobrze że nie jeżdże na konwenty...
Ocena:
0
29-08-2006 17:47
ajfel
    Pukanie glanem kogokolwiek..
Ocena:
0
.. średnio mi się podoba.
Co do spokoju i odpoczynku, to weź Starlift pod uwagę fakt, że mnóstwo ludzi spędza noc na terenie konwentu ale szkoda im czasu na spanie. Są trzeźwi, hałasują mimo to (jedni mniej, inni bardziej, zależnie od tego czy to planszówka, LARP, pokazywanki, czy jakieś pozaprogramowe koń-kursy). Każda kładąca się spać na konwencie osoba ma tego przecież świadomość. Wystarczy trzymać się elementarnych zasad - w sali "A" jest zgaszone światło i śpią ludzie, więc my się wydurniamy w sali "B". Proste.
Podczas sesji rpg nie piję wcale, grając w planszówki czy bitewniaki lubię sobie piwko sączyć. W PiratesCSG bez piwa grać się nie da! To samo, przy rysowankach.
Nie wszystko da się zrobić w pubie.
29-08-2006 19:00
eL Misiek
    ajfel
Ocena:
0
No ze sformułowaniem, że się nie da, przesadzasz ;> Dobrze wiesz, że od procentów trzymam się z daleka, a jednak parokrotnie zdarzało mi się w Piratesów grać ;>

Ogólnie rzecz biorąc - kurde, jak ktoś siedząc ze znajomymi MUSI popijać właśnie procenty to jest to jego problem i MUSI (IMO) zdawać sobie sprawę z tego, że niektórzy ludzie nie potrafią się w pewnym momencie zatrzymać czy też nie zatrzymują się specjalnie...

Złotego środka moi drodzy nie znajdziecie... A zarzygany śpiwór był już dwukrotnie w mojej okolicy, raz przez kumpla, raz przez koleżankę innego kumpla. Notabene ten drugi śpiwór właściwie był mój, tyle że go jej pożyczyłem.
29-08-2006 21:13
starlift
    Re: ajfel
Ocena:
0
W piratow da sie grac w barze. :]

Ja tez rozpatruje to w kategorii "cos za cos" a nie "extra rozwiazanie" - natomiast bilans "cos za cos" jest dla mnie zupelnie satysfakcjonujacy. Moze glownie dlatego, ze nie lubie pic w szkole, choc ogolnie nie mam nic przeciwko piwku czy dwoch. :P
29-08-2006 22:53
Fungus
   
Ocena:
0
A moglbys wymienic z jakich konow te przyklady? Z ciekawosci i ku przestrodze?

Starlift - zauwaz, na Constarze bylo stosunkowo malo ludzi, wiec latwiej bylo dopilnowac.
30-08-2006 00:06
starlift
    Na krakonie
Ocena:
0
bylo chyba wiecej i tez problemow nie zauwazylem. Jak sie chce to i duzego grona sie upilnuje. Nawet na konach bez akcji ja ostatnio widze zmiany. Nawet jak ktos pije, to nie robi tego w tak otwarty sposob i ogolnie jest kulturalniej.
30-08-2006 00:14

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.