Horus Heresy: Burning of Prospero – recenzja
W działach: planszowe, gamesworkshop, recenzje, warhammer, warhammer40k, warhammer30k, horusheresy | Odsłony: 252Mniej więcej rok temu recenzowałem na łamach CommandPoint.pl grę Horus Heresy: Betrayal at Calth. Miała ona premierę jesienią 2015 roku i zaledwie kilka miesięcy później zaczęły krążyć po sieci pierwsze plotki na temat mającej się ukazać kontynuacji tego tytułu. Po grze opowiadającej o krwawej batalii Niosących Słowo z Ultramarines w scenerii tytułowej Calth, miała się pojawić kolejna planszówka przenosząca nas w czasy Herezji Horusa, tym razem w inną scenerię i na arenę walk innych legionów Kosmicznych Marines. Kto wie, być może nawet można się tu spodziewać większego cyklu planszowych strategii w 31. millenium? Wiele ze wspomnianych plotek później potwierdziło się, zaś premiera drugiej gry serii miała miejsce rok po Betrayal at Calth. Mowa tu o będącej przedmiotem niniejszej recenzji Horus Heresy: Burning of Prospero. Nie sprawdziła się dość popularna teoria, jakoby obie gry miały działać na tej samej mechanice, jedynie w odmiennej scenerii i z innym repertuarem modeli. Burning of Prospero, mimo iż zdradza pewne podobieństwa do swojej poprzedniczki, posiada zupełnie inne reguły. Z pewnością nie uniknę w tym tekście porównań obu tytułów, niemniej postaram się uwagę poświęcić przede wszystkim Burning of Prospero, gdyż o Betrayal at Calth była już okazja niejednokrotnie rozpisać się wcześniej.
Cały tekst do przeczytania na łamach CommandPoint.pl